piątek, 23 września 2016

Jesienno-zimowy cykl rozwojowy :-)

Wiem, że okres jesienno-zimowy to czas kiedy niezbyt chętnie opuszczamy domowe pielesze :-) niemniej jednak, jeśli chcielibyście ten czas przeznaczyć na zagłębienie się w siebie i przygotowanie do wiosennego rozkwitu, to serdecznie Was zapraszam do zapoznania się z grafikiem warsztatów, który znajdziecie TUTAJ


poniedziałek, 19 września 2016

Pielęgnowanie Ogrodu Życia :-)

Kilka dni temu usłyszałam rozmowę dwóch zaawansowanych w latach pań, podczas której z ust jednej z nich padło sakramentalne zdanie - "nie udała się Panu Bogu starość". Bardzo spodobała mi się odpowiedź drugiej pani, która z uśmiechem powiedziała, że nie ma czasu się nad tym zastanawiać kiedy jest taka piękna pogoda i tyle ciekawych rzeczy można zrobić...

Długo potem wibrowały we mnie te słowa.

Zobaczcie, jak łatwo pozbywamy się odpowiedzialności za nasze życie, nasze zdrowie, nasz nastrój...
Mówimy, że nie udała się Panu Bogu starość...a co zrobiliśmy podczas tych 60-ciu, 70-ciu lat naszego życia, aby było inaczej?

Spójrzmy na swoje życie, jak na ogromny ogród pełen wspaniałych roślin. Jeśli będziemy go pielęgnować, podlewać dobrymi myślami, nawozić dobrym jedzeniem, słuchać jego potrzeb, to wyrośnie bujnie i jesienią odwdzięczy się nam najsłodszymi owocami.
Ale jeśli będziemy palić go gniewem, lub zalewać negatywnymi emocjami to jesienią możemy liczyć na wyjałowioną ziemię lub przegniłe korzenie.

Dostaliśmy wspaniały dar. Bogato wyposażony Ogród Życia i tylko od nas zależy, co zbierzemy jesienią :-)

Samych słodkich owoców życzę Wam i sobie :-)...i biegnę podlać swój Ogród ;-)




wtorek, 13 września 2016

Dochodzenie do swojej prawdziwej istoty...

Babie lato...babie, kobiece...a więc miękkie, subtelne, pastelowe...
Nawet w taki upalny dzień, jak dziś, słońce ma kolor gryczanego miodu i miękko kładzie się plamami na trawie nie czyniąc jej krzywdy.
Pierwsze liście spadają z drzew...i zalegają szeleszczącym pod stopami dywanem :-) u mnie w ogródku dywan jest w odcieniach dystyngowanego beżu, aczkolwiek zagrabiając go dzisiaj, zauważyłam, że ten monochromatyzm gdzieniegdzie przełamuje intensywny róż...jaka ta przyroda potrafi być niezwykle elegancka...i jakie ma wyczucie stylu...pomyślałam.

To była pierwsza dzisiejsza refleksja ;-) ale zaraz za nią przyszła następna, stanowiąca inspirację do dzisiejszego postu.

Przyjrzałam się gubiącemu liście drzewu i doszło do mnie, że oto drzewo wraca do swojej kwintesencji, do swojego "kręgosłupa"; odrzuca wszystko to, co nagromadziło przez pół roku, aby wrócić do swojej istoty i zrobić miejsce na nowe.

Uderzyło mnie, jaka głęboka mądrość się za tym kryje...

Niewiele osób lubi jesień. Przyzwyczajeni do szybkiego tempa życia narzekamy na krótkie dni, długie wieczory, deficyt światła i chłód. Cały rok, jak nakręceni działamy...jeden projekt, drugi projekt, tu akcja, tam akcja... A potem zastanawiamy się, gdzie się podziała radość życia? Gdzie się zapodział jego smak? Czemu coraz to nowe działania, osiągnięcia i zdobycze przestają cieszyć?

Odpowiedź daje sama Matka Natura... jest czas siewu i czas zbiorów...są okresy wzrostu i działania...i są okresy regeneracji w ciszy...

Potrzebujemy okresów, kiedy tak jak drzewo, zrzucamy z barków wszystko co się na nich nagromadziło.
Jest czas działania, kiedy niesieni na fali energii działamy, kreujemy swoje życie i gromadzimy obfite plony...ale jest też czas zatrzymania się, zagłębienia się w sobie, dokopania do swojej esencji i odrzucenia tego co jest już z nami nie kompatybilne, co już z nami nie współgra.

Potrzebujemy okresów spokoju i ciszy, aby móc na nowo się przedefiniować, sprawdzić kim teraz jesteśmy? Jakie teraz są nasze priorytety, cele, marzenia? Czy ten kierunek nadal jest zgodny z nami? Czy chcemy dalej podążać z tymi ludźmi, czy już "nie nadajemy na tej samej fali" i jest nam nie po drodze? itd

Uczmy się od drzew sztuki odpuszczania tego, co już nam nie służy. One się nie martwią, że zostaną z niczym. Odrzucają stare liście, jeden po drugim...żegnają się z nimi łagodnie i z czułością oddają w miękkie dłonie wiatru... aż pozostaje kwintesencja drzewa - mocne korzenie, stabilny pień i rozłożyste gałęzie...wolne i gotowe na wykreowanie nowego życia.