środa, 13 grudnia 2017

Uzdrawianie Rodu

Wielkimi krokami zbliżają się Święta. Czas, który, jak żaden inny, konfrontuje nas z prawdą o naszych relacjach rodzinnych. Relacjach dla nas wszystkich najważniejszych i w związku z tym najtrudniejszych :-)
Im dłużej praktykuję oczyszczanie zarówno swoje, jak i moich klientów, tym mocniej przekonuję się, jak kluczową kwestią dla naszego dobrego bytu jest uzdrowienie przepływu miłości pomiędzy nami a naszymi rodzicami i pomiędzy samymi rodzicami.
Niewiarygodne ile energii człowiek odzyskuje kiedy puści emocje swojej mamy. Ile powraca radości życia, o ile łatwiej buduje się relacje z kobietami (i dotyczy to zarówno mężczyzn, jak i kobiet) i jak cudownie można poczuć się ukorzenionym.
Od naszych mam otrzymaliśmy życie, odrzucając nasze mamy (nawet jeśli mamy ku temu uzasadnione powody) odrzucamy dar życia i nasze życie zamienia się w pewnego rodzaju wegetację.
Od naszych ojców otrzymujemy siłę (nawet jeśli postrzegamy naszego tatę, jako słabego) odrzucając ojca, odrzucamy naszą siłę.
Wiem, że każdy z nas ma wiele powodów, wiele doświadczeń, które zaowocowały poczuciem krzywdy, urazą, a co za tym idzie, w mniejszym lub większym stopniu, odrzuceniem swoich rodziców. Ale zachęcam Was kochani, abyście dla swojego dobra postanowili uzdrowić te relacje.

Pięknie na ten temat mówi Luboswieta Radałowa, której filmiki znajdziecie TUTAJ i TUTAJ

A jeśli chcielibyście popracować nad odbudowaniem swoich Rodowych Skrzydeł to, zainspirowana przekazem Luboswiety, stworzyłam nagranie - medytację aktywującą przepływ energii po rodzie mamy i po rodzie taty, którą zamawiać można mailowo na: karina.jekimow@gmail.com

Koszt nagrania to 200zł  i przesyłam go za pośrednictwem Skype ponieważ mail nie chce przepuścić, tak dużej pojemności :-)

Pomyślności!



środa, 8 listopada 2017

Dzieciowo :-)

Kochani,

Jak już zapewne część z Was wie, spodziewam się mojego pierwszego maleństwa i w związku z Tym od stycznia do prawdopodobnie początku maja nie będę prowadziła sesji Metodą Odpinania, która wymaga bezpośredniego kontaktu.
Ale nie martwcie się, nie porzucam Was całkowicie :-) będę nadal odpowiadała na Wasze pytania przesyłane mailowo, będę nadal publikowała posty na blogu, które mam nadzieję okażą się pomocne w Waszym rozwoju duchowym, a ponadto nadal będę mogła służyć Wam pomocą tymi metodami, którymi można się posłużyć zdalnie :-)

A zatem nadal będzie można zamawiać u mnie narzędzia do samodzielnej pracy - czyli medytacje stworzone pod konkretny, zgłoszony problem, z których można później samodzielnie korzystać kiedy się chce i ile się chce :-) Koszt takiej medytacji to 200zł. Zamówienia można składać mailowo :-) na: karina.jekimow@gmail.com

A także nadal będzie można zamówić u mnie analizę potencjałów w oparciu o wiedzę astrologiczną, numerologiczną i kalendarz Majów - koszt 150zł

Niech MOC będzie z Wami!

środa, 25 października 2017

Powrót do Miłości :-) ciąg dalszy...

Ponieważ temat jest delikatnej natury i nie wszystko jest takie proste do zrozumienia, zatem postanowiłam go uzupełnić :-)

Po wczorajszym wpisie pojawiły się głosy pytające czy w takim razie mamy akceptować w partnerze absolutnie wszystko, niczego od niego nie wymagać i we wszystkim ustępować?

Kochane moje i Kochani moi :-) odpowiedź brzmi - absolutnie nie!

Miłość i akceptacja nie oznaczają podkładania się, czy wręcz poświęcania się. Obie postawy wynikają z lęku przed byciem odrzuconą i nie mają z miłością nic wspólnego.

W związku mamy oboje wzrastać.

Chodzi o to, aby swojego partnera traktować tak, jak byśmy traktowały swoje dziecko. Ci którzy mają dzieci będą wiedzieli, o co mi chodzi, Ci którzy nie mają myślę, że stosunkowo łatwo się domyślą :-)
Miłość do dziecka (o ile nie ma jakiś blokad wypływających z uwarunkowań rodowych) jest właśnie miłością bezwarunkową. Każda matka kocha swoje dziecko właśnie takim, jakie ono jest, akceptuje w nim absolutnie wszystko, ale czy to oznacza, że pozwala mu na wszystko, że niczego od niego nie wymaga? Nie :-) Matka daje swojemu dziecku ten rodzaj miłości, który sprawia, że dziecko ma świadomość, że nic, ani nikt nie odbierze mu tej miłości i że nawet kiedy popełni błąd, zostanie mu on wybaczony, a jednocześnie dostaje od swojej mamy cenne lekcje, w postaci stawianych granic i wymagań, które pozwalają mu dorastać do życia w społeczeństwie.
Badania psychologiczne udowodniły wręcz, że dzieci, którym rodzice nie stawiali jasnych granic, odbierały to jako brak zainteresowania nimi ze strony rodziców, brak miłości.

Chodzi o to, aby przenieść ten rodzaj miłości na nasz związek. Aby nasz partner czuł, że kochamy go i akceptujemy takiego, jakim jest i nie odrzucimy go jeśli popełni błąd (a zobaczcie, jak często mówiąc o swoich potrzebach, tak naprawdę stosujemy szantaż - jeśli tego nie zrobisz odejdę od  ciebie. Albo - jeśli tego nie zrobisz, stracę do ciebie serce). Miłość i akceptacja tworzą bezpieczną przestrzeń do wyrażania wzajemnych potrzeb i oczekiwań względem siebie bez wymuszania czy szantażowania drugiej osoby.

Ważne, aby wybaczyć też samemu sobie, że wcześniej nie potrafiliśmy komunikować się z miłością. Mało kto miał w domu dobry przykład komunikowania się, więc w późniejszym życiu powielamy te schematy rodzinne, bo innych nie znamy (warto tu przyjrzeć się w jaki sposób rozmawiali ze sobą nasi rodzice i jakie ich schematy przejęliśmy) - polecam książki z dziedziny porozumiewania się bez przemocy.

Jest jeszcze jedna ważna kwestia. Czasami bardzo nam zależy na uzdrowieniu związku i pracujemy nad swoją zdolnością do zaakceptowania naszego partnera takim jakim jest, a tymczasem on z jakiś względów nie ma ochoty iść z nami tą ścieżką i popracować nad swoją zdolnością do zaakceptowania nas. Jest to jedna z najtrudniejszych lekcji do przerobienia - pokochanie swojego partnera do tego stopnia, aby zaakceptować wybór jego duszy i pozwolić mu odejść, aby mógł doświadczać tego co sobie wybrał, samodzielnie lub z kimś innym.
Można powiedzieć, że jest to najwyższy sprawdzian z miłości - czy bardziej chcę, aby on był szczęśliwy i mógł doświadczać tego co sobie wybrał? Czy bardziej chcę, aby koniecznie był ze mną?

Osobiście uważam, że dopóki nie dostaniemy jasnego komunikatu od swojego partnera, że jego pragnieniem jest iść dalej bez nas, to nad każdym związkiem warto pracować i starać się go uratować mocą miłości. Zwłaszcza, że ze związkami jest jak z kośćmi - złamana kość, kiedy się ją dobrze złoży i da czas na zrośnięcie się, staje się dużo mocniejsza właśnie w tym miejscu, gdzie było złamanie - tak samo każdy uzdrowiony kryzys, tak naprawdę tylko związek wzmacnia. Ale aby tak było, obie osoby muszą CHCIEĆ przyjrzeć się swoim ranom i pouzdrawiać je mocą bezwarunkowej miłości.
Kiedy jeden z partnerów pracuje nad sobą, a wyborem duszy drugiego jest zatrzymanie się na etapie jakiegoś cierpienia, które jest mu potrzebne do jego rozwoju, to najbardziej kochającym wyjściem staje się pozwolenie mu na to, aby podążył swoją drogą.

Wszystko sprowadza się do tego, jak bardzo kochamy :-)







wtorek, 24 października 2017

Powrót do Miłości :-)

Rozmawiając z ludźmi, którzy ostatnio do mnie trafiają, widzę, że "na tapecie" jest temat związków. Oczywiście związki, pieniądze, praca są tematami, które nieustannie przewijają się w ciągu całego roku przeprowadzania sesji odpinania, ale są okresy kiedy któryś z nich wysuwa się na prowadzenie...i teraz takim przewodnim tematem są związki.
Sporo związków doświadcza momentów kryzysowych, niektóre stoją na skraju rozpadu, a w wielu pojawia się po prostu frustrujący impas.

Dla wszystkich, którzy przeżywają właśnie trudne chwile w związkach chciałabym napisać kilka refleksji odnośnie mojego postrzegania związków z perspektywy energetycznej :-) Mam nadzieję, że okaże się to dla Was teraz wsparciem :-)

Myślę, że większość z nas ma w swojej podświadomości obraz idealnego związku...i właśnie ten obraz staje się dla nas źródłem problemów. Dlaczego? Już wyjaśniam :-) Przyjrzyjcie się przez moment swojej wizji związku...jeśli będziecie ze sobą całkowicie szczerzy to zauważycie, że dobry związek to według Was taki związek gdzie we wszystkim jesteście zgodni ze swoim partnerem, gdzie partner spełnia wszystkie Wasze oczekiwania, pragnienia i potrzeby...jednym słowem taki związek gdzie partner w doskonały sposób uzupełnia Was i nigdy nie stawia Was pod ścianą, nigdy nie przekracza Waszej strefy komfortu.

To piękna wizja i wielu o niej marzy :-) ale czy zauważyliście już gdzie tkwi haczyk?

Szukanie idealnego dla nas partnera lub próby dopasowania obecnego do naszych oczekiwań zawsze wypływają z poczucia braku. Czujemy, że czegoś nam brakuje, więc potrzebujemy kogoś kto nam to zapewni "z zewnątrz". Najczęściej czujemy brak miłości i stąd taki nacisk, aby ta druga osoba była całkowicie z nami zgodna bo wtedy czujemy się kochani i akceptowani, natomiast każdą niekompatybilność odbieramy, jako odrzucenie naszej osoby.
Tymczasem NIE MOŻEMY DOSTAĆ CZEGOŚ CZEGO SAMI NIE MAMY, albo wydaje nam się, że nie mamy. A zatem jeśli brakuje nam w życiu miłości, nikt nas ją z zewnątrz nie napełni (a przynajmniej nie w sposób trwały).

Tutaj pojawia się problem ponieważ, tak naprawdę wszyscy odczuwamy deficyt miłości i tęsknimy za nią. Niemal u każdego w rodzie miały miejsce takie historie, gdzie na jakimś poziomie ten przepływ został zahamowany i zaowocował brakiem zasilenia nas w miłość. I co wtedy mamy zrobić (poza oczyszczeniem historii rodowej z blokad oczywiście)?

I właśnie tutaj wkracza temat związków z perspektywy energetycznej.
Każdy związek ma służyć przede wszystkim naszemu rozwojowi rozumianemu, jako powrót do Swojej Prawdziwej Istoty, którą jest...uwaga, uwaga...Miłość.
A kiedy związek służy naszemu rozwojowi to właśnie czyni wszystko to, czego się obawiamy, czyli wytrąca nas z naszej strefy komfortu, niejednokrotnie stawia przed ścianą zmuszając nas tym samym do przekroczenia granic naszej ograniczonej tolerancji i niezdolności do okazywania miłości bezwarunkowej.
Doskonały dla nas partner to taki, który cały czas pokazuje nam swoim zachowaniem (odbieranym często przez nas jako okrutne, niesprawiedliwe, nieczułe itd itp) gdzie są nasze bariery w odczuwaniu miłości. Każda sytuacja, której nie akceptujemy pokazuje nam konkretny brak do uzdrowienia...i stanowi szansę na przekroczenie tej bariery. Tylko od nas zależy czy z niej skorzystamy i przesuniemy swoje "nawiasy" ograniczające naszą przestrzeń tego co akceptowalne i kochane...czy ugrzęźniemy w poczuciu krzywdy.

Nie zharmonizujemy się ze Swoją Prawdziwą Istotą dopóki nie zaakceptujemy innych, takimi, jaki mi są...dopóki nie zobaczymy pod tą całą, wytrącającą nas z równowagi otoczką/iluzją Ich Prawdziwej Istoty.

Chodzi o to, aby odrzucić pragnienie zmieniania kogokolwiek i zauważyć, że już jest piękny, doskonały...że jest Miłością...tak samo jak my.

A wtedy oboje wracamy do stanu Miłości :-)

Czego sobie i Wam kochani życzę :-)


wtorek, 10 października 2017

Dlaczego afirmacje nie zawsze działają?

Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić pięknym filmem, w którym Gregg Braden wyjaśnia zjawisko kreacji rzeczywistości i tłumaczy czemu afirmacje nie zawsze działają. To jest 3 część z 6-ciu, które znajdziecie na YouTube.



Miłego oglądania i wyciągania wniosków :-)

wtorek, 26 września 2017

Mowa Ciała cz II :-)

W ostatnim poście wprowadzałam Was w temat sposobów, w jaki nasze ciało się z nami komunikuje. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał to znajdzie poprzedni wpis TUTAJ
Dzisiaj chciałabym pokazać Wam na konkretnych przykładach, jakie programy bądź emocje, w jaki sposób manifestują się w naszym ciele. I podkreślam -  to są energie, które niesiemy po poprzednich pokoleniach, a które poprzez nas dopominają się o uzdrowienie. Stąd czytając o jakiejś dolegliwości możemy pomyśleć "ale ja przecież wcale taka nie jestem, to nie o mnie" i będziemy mieli rację, to nie jest nasze, a jednak aktywowało się w nas przyciągając nagle określone sytuacje bądź osoby do naszego życia. Podczas sesji Metodą Odpinania jesteśmy w stanie dokładnie sprawdzić od kogo otrzymaliśmy daną energię i uzdrowić ją, ale już sama świadomość - co dany problem nam sygnalizuje - bardzo dużo daje i stąd ten wpis :-)

Poprzednio pisałam o bólach w odcinku lędźwiowym kręgosłupa, więc dzisiaj przejedziemy dalej po kręgosłupie :-) w końcu to nasz trzon, mocno powiązany z układem czakr.

Dolegliwości w obszarze odcinka piersiowego kręgosłupa powiązane są z blokadami energii Miłości. Część osób ma jakby zapadnięte żebra na tym odcinku, a ramiona wychylone do przodu, jakby chciały chronić swoje serce przed atakiem i to często sygnalizuje, że po rodzie płynie energia agresji seksualnej, małżeństw z rozsądku bądź pod przymusem. Co w obecnym życiu może się manifestować, jako permanentnie nieszczęśliwe lokowanie swoich uczuć (ciągłe zakochiwanie się bez wzajemności, a wzbudzanie uczucia w osobach, których wcale nie chcemy), bądź przyciąganie do swojego życia partnerów, którzy będą odgrywali wobec nas rolę "katów".
Część osób (częściej mężczyźni) ma klatkę piersiową jakby "napompowaną" i nie mówię tu o mięśniach, chociaż często takie osoby czują potrzebę budowania mięśni w tym obszarze, lecz o "naturalnym" jakby nadmuchaniu klatki piersiowej (jakby ich płuca zatrzymały się na fazie wdechu). To też jest mechanizm obronny, mający za zadanie chronić serce przed zranieniem, z tym, że tutaj płynie po rodzie energia zablokowanej Miłości najczęściej na skutek utraty ukochanej osoby, która powoduje, że potem taka osoba ma problemy z okazywaniem komukolwiek miłości i inne osoby to czują, a raczej gdzieś tam podświadomie wyczuwają, że nie są kochane i odchodzą.

Nota bene zarówno podczas Ustawień, jak i podczas Odpinań można zaobserwować ciekawy mechanizm - bardzo często te osoby, które postrzegaliśmy jako ofiary bo zostały porzucone przez swoich partnerów/partnerki mają w sobie właśnie ten program zablokowanej miłości; i choćby były na zewnątrz nie wiadomo, jak dbające o tą drugą osobę, to w rzeczywistości nie płynie od nich miłość co powoduje rozpad związku. Ten schemat pokazuje, że po pierwsze nigdy nie możemy kategorycznie określić kto tu jest katem, a kto ofiarą, a po drugie tak naprawdę nie ma tu winnych, bo ta blokada na energii miłości przecież też płynęła już od pokoleń, wreszcie po trzecie ;-) pokazuje, że wszystko w naszym życiu odgrywa się na poziomie energetycznym czyli nie ważne, w jaki sposób się zachowujemy, ważne co czujemy i dlaczego to czujemy.

Kolejna kwestia warta poddaniu pod refleksję przy okazji tego programu to zastanowienie się czy aby na pewno potrafię kochać?
Wierzcie mi, to wcale nie jest takie oczywiste :-) Przekonałam się o tym oczywiście sama na sobie. Zawsze postrzegałam siebie, jako osobę bardzo kochającą, dopóki nie uświadomiłam sobie, że to w co wierzyłam, że jest miłością, wcale tak naprawdę miłością nie jest.
A zatem miłością nie jest - zazdrość, zabieganie o drugą osobę, matkowanie drugiej osobie, usuwanie pyłku spod nóg ;-) odgadywanie życzeń i spełnianie ich, ciągłe przytulanie i zaglądanie w oczy, potrzeba ciągłego spędzania czasu razem itd itp. I nie chcę tutaj powiedzieć, że bycie czułym jest złe :-) absolutnie nie o to mi chodzi, ważne jest, aby zobaczyć co się kryje pod tą czułością...Jeśli jest to strach, że kogoś stracę, więc MUSZĘ mu tak mocno okazywać miłość, aby ode mnie nie odszedł - to to nie jest miłość. Bo wbrew temu co się powszechnie myśli, przeciwieństwem miłości nie jest wcale nienawiść (nienawiść to miłość, która się pogubiła) przeciwieństwem miłości jest STRACH. Tam gdzie jest strach, tam nie płynie miłość, bo strach jest najbardziej blokującą z emocji.
Zatem kluczową kwestią jest dokładne zbadanie motywów swojego postępowania. Czy kieruje nami strach czy miłość?
I nie bójcie się przyznać sami przed sobą, że tak naprawdę rządzi Wami strach a nie miłość. Ten strach też nie jest Wasz, tylko płynie od kogoś po rodzie. Pamiętajcie - tu nie ma winnych.

Przejdźmy do odcinka szyjnego kręgosłupa. Szyja to obszar czakry gardła, związanej z wypowiadaniem swojego zdania, stawianiem granic czyli tzw asertywnością, ale również z szeroko rozumianą twórczością (i nie chodzi tu tylko o twórczość artystyczną lecz o kreowanie swojego życia czyli np znalezienia dla siebie idealnej pracy, albo wymarzonego miejsca zamieszkania). Szyja to również elastyczność, czyli kiedy płyną po rodzie programy typu - nie ustąpią, prędzej umrę niż się ugnę - to często uderzają właśnie w szyję.
Generalnie większość ludzi ma stałe bądź okresowe problemy z tym odcinkiem kręgosłupa (bóle gardła, problemy z migdałkami, z tarczycą, też się tutaj zaliczają) bo wszyscy mamy problemy ze wzajemnym komunikowaniem się i wyrażaniem swojego zdania. Nawet osoby postrzegane przez nas, jako "wygadane" również mają problemy z czakrą gardła, a ten słowotok tak naprawdę bardziej służy ukryciu, zbagatelizowaniu prawdziwych emocji niż wyrażeniu ich.
I tu znowu najbardziej blokującą energią jest strach. Strach przed byciem odrzuconym, niezrozumianym czy, nie daj Boże, wyśmianym. A czasami strach przed wyjawieniem tajemnicy. Kiedy do problemów z gardłem dochodzą problemy z uszami to mamy niemal 100% pewność, że w grę wchodzi czyjaś tajemnica, która płynie po rodzie i konsekwentnie odbiera kolejnym pokoleniom siły do życia.
Stąd, kiedy przekazuję ludziom informacje na temat Metody Odpinania, zawsze podkreślam, że nawet najgorsza prawda jest lepsza od zatajenia. Bo niewiele programów potrafi aż tak skutecznie zblokować całe pokolenia, jak jedna, wydawałoby się już dawno nieaktualna tajemnica.

Na szczęście każdą tajemnicę można uzdrowić :-)
I tym optymistycznym akcentem pozostawiam Wam czas na przemyślenia, a o kolejnych dolegliwościach napiszę w następnym wpisie.


poniedziałek, 11 września 2017

Mowa Ciała :)

Do dzisiejszego postu zainspirowało mnie, najczęściej przewijające się w Waszych mailach, pytanie. A mianowicie - czy przyczyną, takiego to a takiego, bólu (np chronicznego bólu odcinka szyjnego kręgosłupa) jest jakaś energia rodowa czy po prostu boli mnie na skutek skrzywienia kręgosłupa bądź nieprawidłowej postawy?

Przede wszystkim - skrzywienie kręgosłupa też jest skutkiem a nie przyczyną :-) i w zależności od tego, którego odcinka dotyczy, sygnalizuje nam inny program, który niesiemy po swoim rodzie. Przykładowo, tak często spotykane skrzywienia i bóle w odcinku lędźwiowo-krzyżowym kręgosłupa to skumulowana energia lęku o kwestie materialne i związany z tym brak poczucia bezpieczeństwa.

Tak, jak mówiłam na tym filmiku ciało nieustannie się z nami komunikuje i stanowi najlepszą skarbnicę wiedzy na temat tego co się w naszej rzeczywistości dzieje.

Zastanawialiście się kiedyś czemu nie jesteśmy symetryczni? Z czego wynika, że zawsze mamy a to jedno oko troszkę większe lub ciut innego kształtu od drugiego, że często mamy jedną nogę jakby ciut krótszą od drugiej, albo troszkę inaczej zbudowaną, w sensie masywniejszą od drugiej i tym podobne, mniej lub bardziej zauważalne różnice między obiema stronami naszego ciała?

W ten właśnie sposób ciało pokazuje nam po czyjej linii wzięliśmy na siebie więcej programów rodowych.
Wiadomo, że jesteśmy zlepkiem energii po obu rodzicach i że nosimy w sobie zapis historii rodowej zarówno po mamie, jak i po tacie, ale w różnych proporcjach. Gdyby jeden człowiek chciał wziąć na siebie absolutnie wszystko, co jest do uzdrowienia, po obu rodach, to miałby taką gęstą ścianę na pasmach swojej aury, że energia nie miałaby którędy do niego dopłynąć i w związku z tym musiałby od razu umrzeć. Dlatego właśnie przed narodzinami wybieramy sobie pewien zestaw pól, które będziemy chcieli w tym życiu uzdrowić i decydujemy, pod którego z rodziców podłączymy się bardziej.
Najczęściej gdzieś podświadomie czujemy, czyją historię uzdrawiamy bo widzimy chociażby zbieżność charakterów, z którymś z rodziców lub kimś z rodu, któregoś z rodziców, ale nawet gdybyśmy tego nie czuli lub mieli wątpliwości, ciało nam tę informację pokaże. Trzeba być jedynie bardzo uważnym i zwracać uwagę na, wydawałoby się, mało istotne szczegóły takie jak np - jeśli masz wadę wzroku to, w którym oku jest ona większa? Jeśli masz jakieś znamiona czy pieprzyki, to po której stronie ciała jest ich więcej?
Wszystko ma znaczenie. Jeśli miewałeś lub miewasz jakieś złamania kości to którą rękę lub nogę łamiesz częściej, którą stronę ciała masz mniej rozciągniętą itd itp.

Generalnie przyjmuje się, że prawa strona naszego ciała obrazuje programy po rodzie taty, lewa po rodzie mamy. Osobiście zaobserwowałam, że prawa strona to programy po mężczyznach i mogą to być mężczyźni z obu rodów, a lewa po kobietach i tu również mogą być kobiety z obu rodów. Szczegółowe informacje wychodzą zawsze podczas robienia procesów, ale myślę, że już nawet takie ogólnikowe uświadomienie sobie przeważających tendencji dużo daje.

Ciało pokazuje nam zarówno nasze główne programy (poprzez skrzywienia, deformacje, przebarwienia, chroniczne bóle), jak i bieżące sprawy do pooczyszczania (poprzez tymczasowe bóle, siniaki, pryszcze, uczulenia itp). Można powiedzieć, że stanowi taki nasz wczesny system ostrzegania przed tym co nam się aktywowało i zamierza zamanifestować w naszej rzeczywistości.

Z moich obserwacji wynika, że nie ma czegoś takiego, jak ból wywołany czynnikami zewnętrznymi. Każdy ból jest sygnałem, że wzbudził się jakiś zapis emocjonalny płynący po kimś z rodu i upomina się o uzdrowienie. Nawet te tzw bóle na zmianę pogody, niskie ciśnienie itd są jedynie aktywowane za sprawą czynnika zewnętrznego czyli pogody, ale ich przyczyna tkwi w historii rodowej i można je poodpinać, tak jak każdą inną dolegliwość.
Kiedyś przy niskim ciśnieniu zawsze ćmiła mnie głowa i uważałam, że to normalna sprawa, na wpływ pogody nic się nie poradzi, trzeba się z tym pogodzić i po prostu napić mocnej kawy, aby wyrównać sobie ciśnienie. I kawa faktycznie pomagała :-) z tym, że musiałam ją pić za każdym razem, gdy szedł front niżowy. Obecnie pogoda może się zmieniać, jak w kalejdoskopie, ciśnienie może sobie skakać do upojenia i nie ma to na mnie najmniejszego nawet wpływu, bo udało mi się uwolnić prawdziwą przyczynę bólu głowy.

Nawet kiedy uderzysz się mocno w rękę lub nogę i czujesz ból to jego prawdziwa przyczyna nie tkwi wcale w uderzeniu się :-) bo uderzyłeś się tylko dlatego, że np wzbudziła się energia tłumionego gniewu po kimś z rodu i zaowocowała pewnego rodzaju autoagresją, a zatem prawdziwą przyczyną bólu jest energia gniewu, która dopomina się o uzdrowienie.

W naszym społeczeństwie przyjęło się uważać, że nasze ciała są słabe, że niejednokrotnie są naszymi wrogami bo "odmawiają nam posłuszeństwa". Często słyszymy narzekania, że - nie udała się Panu Bogu starość - bo człowiek staje się więźniem coraz bardziej niedomagającego ciała.

Tymczasem wcale nie musi tak być i byłoby wspaniale gdyby udało Wam się spojrzeć na Wasze ciała z tej innej perspektywy.

Zobaczcie, jakim cudem jest Wasze ciało. Jaki to niezwykle precyzyjny mechanizm służący naszemu wzrastaniu, naszemu rozwojowi, naszej misji...Tylko poprzez ciało fizyczne możemy uwalniać zapisane od pokoleń emocje. Dzięki ciału mamy nieustanny dostęp do informacji na temat tego co się w nas i wokół nas dzieje...a nawet dostęp do informacji co się zadzieje w przyszłości.
Ciało to nasz najlepszy przyjaciel i jednocześnie najprecyzyjniejsze narzędzie do pracy nad sobą.
Doceńmy ten cud i korzystajmy z jego mądrości :-)






środa, 30 sierpnia 2017

Uzdrawianie ogniska domowego

Jak zapewne większość z Was wie, jestem zafascynowana cykliczną rachubą czasu w postaci Kalendarza Majów. Obserwuję, jakie energie spływają na Ziemię, jakie programy rodowe zostają poprzez nie aktywowane i co w związku z tym wypływa na powierzchnię podświadomości gotowe do uzdrowienia.
Dzień dzisiejszy inicjuje proces oczyszczania tzw ogniska domowego. Przez kolejne 13 dni będziecie mieli okazję przyjrzeć się wszystkiemu co sabotuje Waszą relację z partnerem/mężem, z Waszymi dziećmi. Być może zauważycie, że Wasza relacja z mężem stanowi lustrzane odbicie Waszej relacji z którymś z rodziców, albo, że któreś z Waszych dzieci wzięło na siebie obowiązek pokazania Wam czego jeszcze nie uzdrowiliście w relacji ze swoim mężem.
Wykorzystajcie te energie do uzdrowienia wszystkich ognisk zapalnych, które będą się teraz pojawiać. Obserwujcie uważnie swoje emocjonalne reakcje na bieżące wydarzenia i przyjmujcie informacje, które się za nimi kryją.
Ale przede wszystkim błogosławcie swoich bliskich, zwłaszcza tych, z którymi macie "na pieńku" ;-) bo to oni niosą ze sobą najwięcej cennych informacji, specjalnie dla Was :-)




piątek, 11 sierpnia 2017

Gimnastyka słowiańska w stanie błogosławionym :-)

Jakiś czas temu dzieliłam się z Wami moimi wrażeniami związanymi z rozpoczęciem praktykowania Gimnastyki Słowiańskiej. Poprzedni wpis na temat korzyści płynących z GS znajdziecie TUTAJ Moja przygoda z tymi niezwykłymi ćwiczeniami trwa nadal i obecnie odkrywam zalety ćwiczenia w stanie błogosławionym (który to stan również zawdzięczam m.in. gimnastyce).

Dzięki skupionym, powolnym, dopasowanym do moich potrzeb ruchom mam możliwość całkowitego dostrojenia się do mojego zmieniającego się ciała; sprawdzenia czego w danym momencie potrzebuje, otoczenia go miłością. Bo o to właśnie chodzi w Gimnastyce Słowiańskiej - o miłość, akceptację i czułość w stosunku do samej siebie (a właśnie tej czułości dopomina się teraz ciało najbardziej). O odkrywanie swojej kobiecej mocy i stabilności pośród zmiennych kolei losu.
Kobieca moc i stabilność przydają mi się obecnie najbardziej :-) Dzięki nim harmonijnie przeszłam przez pierwsze miesiące, w których z reguły huśtawka hormonalna daje o sobie znać huśtawką emocjonalną :-) i wiem, że dalsze miesiące również przebiegną mi w atmosferze miłości i bliskości z samą sobą oraz maleństwem.

Gimnastyka Słowiańska uczy innego spojrzenia na swoje ciało. Nie stara się go zmieniać, modelować, dopasowywać do naszych oczekiwań. Natomiast otwiera nam oczy na jego doskonałość tu i teraz. Otwiera nam oczy na jego potrzeby i odczucia. Pozwala nam na nowo rozgościć się w swoich ciałach, poznać je, pokochać...poczuć radość ze swojego istnienia. Poczuć i pokochać swoją różnorodność. Zobaczyć doskonałość, tam, gdzie wcześniej doszukiwałyśmy się mankamentów.

Dlatego zachęcam wszystkie przyszłe mamy, które nie mają przeciwskazań, do rozpoczęcia tej pięknej podróży w głąb siebie :-)

Bo czy może być coś lepszego dla naszych dzieci niż posiadanie szczęśliwych, w pełni wyrażających swój wrodzony potencjał mam? :-)



wtorek, 18 lipca 2017

7 dniowy proces podejmowania decyzji :-)

Kochani, dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić bardzo prostym sposobem na otrzymywanie potrzebnych informacji prosto ze Źródła (Boga, intuicji...jakkolwiek nazywacie tę Siłę, której częścią jesteśmy).
Proces ten jest niezwykle istotnym krokiem na drodze do odzyskiwania Swojej Osobistej Mocy, ponieważ pozwala Wam uświadomić sobie, że macie dostęp do wszystkich, potrzebnych Wam informacji. Nie potrzebujecie pośredników w postaci wróżek, jasnowidzów, tarocistów ani nawet doradców w postaci zorientowanych "lepiej" w temacie znajomych. Całą wiedzę macie zdeponowaną w swoim własnym systemie energetycznym, wystarczy się na nią otworzyć.

Zatem do rzeczy :-) Jak przebiega proces?

Najpierw zaopatrzcie się w notes i długopis, które będą służyły Wam do zapisywania pojawiających się informacji. Następnie sprecyzujcie pytanie, na które chcielibyście otrzymać odpowiedź i najlepiej również od razu je sobie zapiszcie, ponieważ będziecie je ponawiać przez kolejnych siedem dni :-)

Przez siedem dni wygospodarujecie godzinkę czasu (dobrze jest sobie nastawić budzik), aby położyć się wygodnie z zamkniętymi oczami, rozluźnić całe ciało, zadać swoje pytanie...a następnie spokojnie, głęboko oddychać.

Kiedy podświadomość ma świadomość ;-) że nie musi od razu znajdować odpowiedzi bo ma na ten proces aż siedem dni, znika cały element napięcia towarzyszący podejmowaniu ważnych decyzji.

Delektujcie się tym procesem i swobodnie obserwujcie pojawiające się myśli, obrazy, uczucia. Po każdej sesji zapiszcie wszystko co się pojawiało, nawet jeśli wydaje się Wam zupełnie nie istotne, albo nie mające sensu. Może się okazać, że kiedy na koniec tygodnia przejrzycie swoje zapiski, wyłoni się z nich jedna całość, stanowiąca Waszą odpowiedź. A być może w którymś momencie, któregoś dnia przyjdzie całkowicie jasna dla Was informacja i nie będzie potrzeby kontynuowania procesu. Nie ma tutaj właściwych i nie właściwych sposobów :-) Po prostu bądźcie otwarci na wszystko co do Was przyjdzie, a zobaczycie, że z każdym kolejnym procesem będziecie nabierać coraz większej wiary w siebie, zaufania do siebie...będzie odzyskiwać swoją niezależność, a co za tym idzie - swoją moc!

Powodzenia :-)


poniedziałek, 12 czerwca 2017

Mantra Jedności :-)

Kochani, nie wiem czy słyszeliście o Wędrującym Teatrze Kobiet, ja usłyszałam o nim dopiero parę dni temu i absolutnie zachwyciła mnie ta inicjatywa, a zwłaszcza osobowość twórczyni - Danusi Padjasek.
Wędrujący Teatr Kobiet podczas pobytu na wyspie Gozo, otrzymał od tamtejszej Szamanki specjalną mantrę napisaną na cześć Marii Magdaleny - mantrę, która łączy w nas to co ziemskie z tym co boskie, na poziomie serca :-)
O tym co ta mantra oznacza dla nas wszystkich najlepiej opowie sama Danusia, więc zachęcam do obejrzenia rozmowy z nią, którą znajdziecie TUTAJ


wtorek, 9 maja 2017

Zobacz, zaakceptuj i puść ;-)

Kluczowym słowem jest to ostatnie - PUŚĆ - weź głęboki wdech i puść...
Może nie udać się za pierwszym razem, może nawet nie za drugim, być może trzeba będzie coś puszczać notorycznie zanim w końcu naprawdę uda nam się puścić...ale kiedy to nastąpi, od razu poczujecie różnicę.

Wyzwanie na resztę życia? ;-)


wtorek, 18 kwietnia 2017

Dzień uzdrawiającej Wdzięczności :-)

Święta, Święta, a po Świętach...czas na detox ;-)

Nie wiem, jaki jest Wasz stosunek do czasu świątecznego, dla mnie, zapewne z racji "skrzywienia zawodowego" ;-) stanowi on doskonałą informację zwrotną na temat tego co już udało mi się uzdrowić, a czego jeszcze nie...czy są jeszcze jakieś ogniska zapalne pod postacią poruszanych tematów lub zachowania innych osób czy już nie. Czasami dopiero po kilku dniach mogę poczuć, że ktoś lub coś jednak wzbudziło we mnie opór lub posłużyło, jako wyzwalacz starych wspomnień.

I tak, jak fundujemy sobie poświąteczne oczyszczanie na poziomie ciała, tak polecam zadbanie o energetyczny detox :-) w formie...Dnia Wdzięczności.

Wszystko czemu stawiamy opór rośnie w siłę, wszystko czego nie akceptujemy, nie dopuszczamy do siebie, wszystko co osądzamy...ciągnie się potem za nami całymi latami. Dlatego dzisiaj pozwólmy sobie doświadczyć przemiany za sprawą pełnej miłości wdzięczności.

Proponuję, abyś wziął teraz kilka kartek i długopis, a następnie zapisał wszystko za co jesteś wdzięczny rodzicom, dzieciom, przodkom, nauczycielom, byłym partnerom, obecnemu partnerowi, pracodawcom, sąsiadom, przyjaciołom, "wrogom", swoim zwierzętom, roślinom, innym ludziom...lista może być dowolnie długa bo i nieskończenie wiele jest powodów do odczuwania wdzięczności.
Wiem, że nie każdy lubi pisać i oczywiście można ten proces zrobić całkowicie mentalnie, ale zachęcam do wykonania go w formie pisemnej, dzięki której możemy potem zobaczyć, jak wiele zawdzięczamy osobom, z którymi łączyły nas "trudne" relacje.

Pozwólmy, aby słowo DZIĘKUJĘ budowało naszą teraźniejszość :-)

Dziękuję, że jesteście :-)









poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Gimnastyka Słowiańska czyli Przebudzenie Mocy :-)

Obserwujemy ostatnimi czasy piękne zjawisko powrotu do korzeni.
Z jednej strony świat nadal zachłystuje się przepływem informacji, dzięki któremu mamy dostęp do wiedzy pochodzącej z najdalszych zakątków globu, ale równolegle, jakby dla utrzymania doskonałej równowagi, obserwujemy, jak wiele kultur zaczyna dokopywać się do swojego własnego dziedzictwa. A kiedy szukamy...znajdujemy...:-)

Czy wiedzieliście, że Słowianie mieli swoje własne powitanie słońca? No właśnie...a mieli.
A czy wiedzieliście, że Słowianki miały wiedzę, w jaki sposób zachować zdrowie i witalność na każdym etapie kobiecego życia? I, że ta wiedza, przekazywana z pokolenia na pokolenie, przetrwała do dzisiejszego dnia?

Ja nie wiedziałam.
W szkole nauczona byłam, że wszystko zaczęło się od 966 roku, bo Chrzest, bo Mieszko I...i nigdy nie zastanawiałam się co było wcześniej...gdzie był ten prawdziwy początek...jak daleko sięgają nasze korzenie i co z tego wynika.
A wynika niezwykle wiele...pomyślcie przez chwilę, jak wyglądają teraz Wasze korzenie?
Podczas jednej z medytacji płynęłam moimi korzeniami w głąb historycznej gleby, coraz głębiej w czas i już myślałam, że zaraz dotrę do źródła życiodajnych soków, kiedy zobaczyłam, że dalej nie popłynę...dalej moje korzenie były przecięte, jakby tępym mieczem, który pozostawił postrzępione końce. Tak zapisał się w moim drzewie życia moment, który dosłownie wymazał z pamięci zbiorowej wszystko co działo się do tej pory.
Dopiero teraz dokopujemy się do tej wiedzy, zbieramy ją w spójną całość...i odbudowujemy nasze poranione korzenie...

Moim budulcem okazała się Gimnastyka Słowiańska.
Od dłuższego już czasu czułam potrzebę popracowania nad moją kobiecą energią. Podłączałam się pod nią na najróżniejsze sposoby, ale ciągle miałam wrażenie kontaktu, jak przez szybę...czułam ją, ale wciąż jako coś odrębnego od mojej istoty.
Nie miałam skąd zaczerpnąć tej mocy, bo tak się akurat w moim rodzie złożyło, że żadna z kobiet, jak daleko potrafię sięgnąć, nie miała połączenia ze swoją kobiecością, nie potrafiła tej energii zamanifestować.
I tutaj z pomocą przyszła mi gimnastyka naszych Przodkiń :-)

Na zajęcia Małgosi Daniło - Gorlewicz trafiłam "przypadkiem". Widziałam informację o zajęciach, poczytałam trochę na stronie o słowiańskiej gimnastyce i mocno to we mnie zarezonowało, ale...nie mogłam zrobić pierwszego kroku. Znalazłam tysiące doskonałych powodów, dla których nie mogę uczestniczyć w zajęciach, ze sławetnym - nie mam czasu - na czele ;-)
Ale Góra czuwa, więc kiedy tak się wahałam, któregoś razu dostałam telefon od koleżanki z prośbą o otwarcie sali właśnie dla Małgosi. Pojechałam, zostałam na ćwiczenia i...ćwiczę już drugi miesiąc :-)

To co zaobserwowałam już na pierwszych zajęciach to ogromną radość ciała z wykonywanych ruchów. Wchodziłam w pozycję i czułam, jak energia zaczyna płynąć, a ciało idzie za tym i poddaje się, mięknie. Przez całe zajęcia czułam niesamowitą przyjemność, mimo, że ruchy - zwłaszcza na początku - wcale nie są takie proste. Wszystkie ćwiczenia ukierunkowane są na uwalnianie blokad z obszarów miednicy, odcinka lędźwiowego kręgosłupa, klatki piersiowej i szyi, czyli ze wszystkich tych miejsc, gdzie mamy najwięcej skumulowanych napięć, więc możemy poczuć gdzie ciągnie, gdzie boli, gdzie są przykurcze...i jak dużo ich jest.
Każda z nas jest inna i w inny sposób wypuszcza uwolnione w ten sposób emocje. Ja po pierwszych kilku zajęciach, kiedy odblokowywał mi się obszar klatki piersiowej, sporo płakałam, wypuszczając nagromadzony w tym obszarze żal. Teraz jestem w procesie wypuszczania napięć z odcinka lędźwiowego i też się dzieje ;-)
Piękne jest to, że poza niesamowitym oczyszczaniem blokad energetycznych, dzięki ćwiczeniom, w końcu zaczęłam czuć tą moją kobiecą moc, do której nie miałam do tej pory dostępu. Im dłużej ćwiczę, tym bardziej widzę, jak zmienia mi się postrzeganie kobiecej roli i dostrzegam, jak bardzo było ono do tej pory zniekształcone przez patriarchalne wzorce.
Wielokrotnie pisałam o tym, że nasza rzeczywistość, czyli świat zewnętrzny jest odbiciem tego co się dzieje wewnątrz nas i tego właśnie teraz doświadczam. Do tej pory gdy widziałam gdzieś wywiady ze sławnymi, zasłużonymi w jakiś sposób dla społeczeństwa kobietami to trafiałam na same wypowiedzi dotyczące kariery, misji, pasji zawodowej itd co odzwierciedlało mój wzorzec kobiety, która powinna realizować się zawodowo, aby być spełnioną i szczęśliwą. Teraz od pewnego czasu trafiam na wywiady, w których kobiety sukcesu mówią o swoich rodzinach, o tym, jak kochają dekorować swój dom, albo że kochają piec ciasta i bawić się ze swoimi dziećmi...co jest niczym innym, jak odzwierciedleniem zmiany, która zaszła w moim postrzeganiu spełnionej i szczęśliwej kobiecości.

To dopiero, albo aż drugi miesiąc mojego doświadczania Gimnastyki Słowiańskiej, ale już czuję, jak wiele zmian przyniosła ona na wielu płaszczyznach mojego życia.

Kochane kobiety, zachęcam Was gorąco, jeśli znajdziecie informację o warsztatach lub zajęciach z gimnastyki słowiańskiej to śmiało ruszajcie po tę wiedzę bo jestem pewna, że odmieni ona Wasze życie :-) A im więcej szczęśliwych, przebudzonych kobiet, tym szczęśliwsze będzie życie tutaj na ziemi...w końcu Ziemia też jest Kobietą ;-)










czwartek, 6 kwietnia 2017

Życie w sali luster :-)

Pewnie nie raz spotkaliście się z teorią, że inni ludzie stanowią nasze zwierciadła, w których możemy zobaczyć, jak na dłoni to wszystko co próbujemy sami przed sobą ukryć. Niby wszyscy o tym wiemy, ale jak wygląda to w praktyce? ;-)

No właśnie...sama miałam okazję się o tym niedawno przekonać :-) Tym razem za lustro posłużył mi klient (któremu niniejszym bardzo dziękuję) :-)
Wiadomo, że na sesje przychodzą różni ludzie - jedni siedzą w tematyce energetycznej od wielu lat i nie jednej metody już próbowali, inni to zupełne "świeżynki", które poczuły nagły impuls do zmian; przychodzą osoby zdeterminowane do pracy nad sobą i takie, które jeszcze nie do końca przerobiły lekcję brania odpowiedzialności za swoje życie...całe spektrum osobowości na najróżniejszym poziomie rozwoju osobistego - w tym przypadku miałam przyjemność pracować z osobą, dla której był to pierwszy krok na drodze ku wolności :-) więc jak to zwykle na początku bywa, nie miała ona świadomości swojej roli w procesie uzdrawiania i po prostu chciała, abym powyciągała te wszystkie ciężkie energie, które blokują jej szczęście i by to szczęście pojawiło się, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki. Tego typu niezrozumienie tematu nie jest niczym wyjątkowym, zwłaszcza dla osoby stawiającej pierwsze kroki, dlatego zaskoczyło mnie, jak mocno zarezonowała we mnie ta energia.
Zaczęłam szukać w sobie źródła tego "szarpnięcia" i ku swojemu zaskoczeniu odkryłam całe pokłady moich oczekiwań, że ktoś zaspokoi moje potrzeby. Zdumiało mnie to odkrycie bo zawsze postrzegałam siebie raczej jako osobę dbającą, czasami wręcz nadmiernie, o innych, a tymczasem pod spodem, pod tymi wszystkimi warstwami altruizmu :-) czekała na uzdrowienie postawa mocno roszczeniowa wobec życia :-)

Bogu niech będą dzięki za tych wszystkich ludków, którzy nas otaczają i nieustająco pokazują nam wszystko czego nie chcemy w sobie dojrzeć :-) Ileż energii kosztuje nas uciekanie od tej konfrontacji z samym sobą... A tymczasem prawdą jest stwierdzenie - poznajcie prawdę, a prawda Was wyzwoli.

Zatem kochani tej prawdy o sobie...sobie i Wam serdecznie życzę :-)


wtorek, 4 kwietnia 2017

Wiosenne uwalnianie wzorców

Piękne lato nam przyszło tej wiosny :-)

Wszystko się otwiera do życia i nam również łatwiej się otworzyć i skonfrontować ze swoimi "cieniami", które w zasadzie o tej porze roku same zaczynają wybijać się na wierzch naszej podświadomości. Dlatego tak wiele osób, mimo pięknej pogody, czuje się gorzej.

Wiosna to czas ruchu w całym ekosystemie i systemie energetycznym :-) ale najwięcej dzieje się w tym czasie w naszej wątrobie (to dobry czas na zaopiekowanie się nią) a na poziomie energetycznym o uzdrowienie dopomaga się gniew.
Przyjrzyjmy się wszystkim ogniskom zapalnym, które pojawiają się w naszym życiu i zobaczmy, jaką informację ze sobą niosą... jakie sytuacje z przeszłości próbują dać o sobie znać poprzez te wydarzenia, które spotykają nas TU i TERAZ.

A jeśli wydaje nam się, że u nas, jest wszystko cudownie i absolutnie niczego nam podświadomość nie próbuje zakomunikować to usiądźmy przez chwilę w ciszy, zamknijmy oczy i przeskanujmy świadomością swoje ciało. Czy mięśnie głowy, żuchwy, barków, bioder są rozluźnione? Czy mamy luźny, miękki brzuch? Czy jesteśmy w stanie nabrać powietrza swobodnie aż do brzucha?

No właśnie...za wszystkimi napięciami w naszym ciele kryją się niezwykle cenne dla nas informacje. Ciało stanowi wierne odzwierciedlenie stanu naszej podświadomości; w nim odnajdziemy zapis emocjonalny historii całego naszego rodu i dzięki niemu możemy wszystkie te historie uwolnić.

Pobawmy się w detektywów i odkryjmy co takiego jest gotowe do uwolnienia właśnie teraz :-)

Serdecznie zapraszam wszystkich gotowych do wspólnego uwalniania wzorców :-)


poniedziałek, 9 stycznia 2017

Ufność i wdzięczność :)

Miałam ostatnio piękną sesję medytacyjną...dążyłyśmy z klientką do rozwiązania pewnego konfliktu i kiedy weszłyśmy wspólnie w Pole Serca dopłynęło do nas pytanie - czy ufasz we wspierającą moc Wszechświata?

No właśnie...myślę, że jest to pytanie, które dobrze jest sobie co jakiś czas postawić; zwłaszcza w momentach kiedy czujemy się z jakiś względów zagrożeni, zaniepokojeni albo nie wiemy co dalej...
Czy ufam w moc Wszechświata? Czy wierzę, że Wszechświat mnie kocha i wspiera?

Może się wtedy okazać, że ta sytuacja miała nam jedynie uświadomić, że mamy to wsparcie, że nie jesteśmy w tym sami i że kiedy zaufamy i odpuścimy...problem rozwiązuje się samoistnie :-)

Jesteśmy częścią większej całości :-) Zaufajmy tej sile i bądźmy wdzięczni za jej nieustające wsparcie :-)

Zapraszam do wspólnego medytowania.


wtorek, 3 stycznia 2017

Z Nowym Rokiem śmiałym krokiem :-)

Nowy Rok ma to do siebie, że budzi w nas pragnienie zmian, wyzwalając z zakamarków pamięci ukryte pragnienia, marzenia i tęsknoty. Nie każdy ma w zwyczaju robienie listy noworocznych postanowień, ale każdy ma gdzieś tam w głowie wizję, jak chciałby ten kolejny rok sobie zagospodarować.

I to jest piękne :-)
Na dworze jeszcze zima i szarówka, a w naszych sercach już rozkwitają marzenia, niczym pierwsze przebiśniegi :-)

Życzę Wam kochani, aby te przebijające się właśnie marzenia nabrały mocy, nabrały kolorów i przejawiły się w Waszych rzeczywistościach.

A jeśli ktoś chciałby popracować nad swoimi marzeniami to zapraszam na sesje medytacji za pośrednictwem Skype (informacje TUTAJ ). O czymkolwiek marzysz - otworzeniu serca na miłość,wykreowaniu większej obfitości w życiu, poczuciu swojej kobiecości, uwolnieniu od strachu itd itp - wspólnie stworzymy podczas medytacji potencjał energetyczny do wykreowania tego marzenia.

Serdecznie zapraszam!