czwartek, 20 listopada 2014

Rozwijamy się, rozwijamy a następnie zwijamy ;)

Trudno być prorokiem we własnym kraju ;-)
A jeszcze trudniej we własnej rodzinie... Jeśli jesteście już od jakiegoś czasu na ścieżce samorozwoju to być może zdarzyło Wam się już odczuć tę odrobinę frustracji, kiedy zdaliście sobie sprawę, że Wasi bliscy wciąż widzą Waszą "starą wersję". Czasami jest to zjawisko zupełnie nieszkodliwe, ale bywa, że urasta do rozmiaru problemu.
Przykładowo - pracujecie nad odzyskaniem poczucia wolności, suwerenności oraz prawa decydowania o własnym losie i zaczynacie widzieć pierwsze efekty, ale wystarczy, że pojedziecie na rodzinny obiad gdzie wszyscy będą Was, z przyzwyczajenia, traktować, jak ostatnią ofiarę losu, aby energia z Was uleciała.
I co wtedy? Odciąć się od rodziny bo przeszkadza w samorozwoju czy machnąć ręką na wolność i dalej być małą dziewczynką/chłopcem?
Ja proponuję wyjście pośrednie czyli nie zrywamy kontaktu z najbliższymi tylko staramy się uzdrowić całą sytuację od wewnątrz. Pomaga tu formułka aktu akceptacji wywodząca się z Huny :-)
I tak, gdy ktoś z Waszych bliskich powie coś, od czego się zagotujecie w środku to weźcie głęboki oddech i powiedzcie w myślach:
"Szanuję i akceptuję wszystkie Twoje myśli, emocje, uczucia i czyny. Kocham Cię, Szanuję Cię, Proszę Ciebie o wybaczenie, Wybaczam Ci"

Te kilka słów czyni cuda :-)
A jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej na temat Huny to polecam Wam stronę:
http://www.huna.net.pl/

Dobrego dnia!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz