wtorek, 13 września 2016

Dochodzenie do swojej prawdziwej istoty...

Babie lato...babie, kobiece...a więc miękkie, subtelne, pastelowe...
Nawet w taki upalny dzień, jak dziś, słońce ma kolor gryczanego miodu i miękko kładzie się plamami na trawie nie czyniąc jej krzywdy.
Pierwsze liście spadają z drzew...i zalegają szeleszczącym pod stopami dywanem :-) u mnie w ogródku dywan jest w odcieniach dystyngowanego beżu, aczkolwiek zagrabiając go dzisiaj, zauważyłam, że ten monochromatyzm gdzieniegdzie przełamuje intensywny róż...jaka ta przyroda potrafi być niezwykle elegancka...i jakie ma wyczucie stylu...pomyślałam.

To była pierwsza dzisiejsza refleksja ;-) ale zaraz za nią przyszła następna, stanowiąca inspirację do dzisiejszego postu.

Przyjrzałam się gubiącemu liście drzewu i doszło do mnie, że oto drzewo wraca do swojej kwintesencji, do swojego "kręgosłupa"; odrzuca wszystko to, co nagromadziło przez pół roku, aby wrócić do swojej istoty i zrobić miejsce na nowe.

Uderzyło mnie, jaka głęboka mądrość się za tym kryje...

Niewiele osób lubi jesień. Przyzwyczajeni do szybkiego tempa życia narzekamy na krótkie dni, długie wieczory, deficyt światła i chłód. Cały rok, jak nakręceni działamy...jeden projekt, drugi projekt, tu akcja, tam akcja... A potem zastanawiamy się, gdzie się podziała radość życia? Gdzie się zapodział jego smak? Czemu coraz to nowe działania, osiągnięcia i zdobycze przestają cieszyć?

Odpowiedź daje sama Matka Natura... jest czas siewu i czas zbiorów...są okresy wzrostu i działania...i są okresy regeneracji w ciszy...

Potrzebujemy okresów, kiedy tak jak drzewo, zrzucamy z barków wszystko co się na nich nagromadziło.
Jest czas działania, kiedy niesieni na fali energii działamy, kreujemy swoje życie i gromadzimy obfite plony...ale jest też czas zatrzymania się, zagłębienia się w sobie, dokopania do swojej esencji i odrzucenia tego co jest już z nami nie kompatybilne, co już z nami nie współgra.

Potrzebujemy okresów spokoju i ciszy, aby móc na nowo się przedefiniować, sprawdzić kim teraz jesteśmy? Jakie teraz są nasze priorytety, cele, marzenia? Czy ten kierunek nadal jest zgodny z nami? Czy chcemy dalej podążać z tymi ludźmi, czy już "nie nadajemy na tej samej fali" i jest nam nie po drodze? itd

Uczmy się od drzew sztuki odpuszczania tego, co już nam nie służy. One się nie martwią, że zostaną z niczym. Odrzucają stare liście, jeden po drugim...żegnają się z nimi łagodnie i z czułością oddają w miękkie dłonie wiatru... aż pozostaje kwintesencja drzewa - mocne korzenie, stabilny pień i rozłożyste gałęzie...wolne i gotowe na wykreowanie nowego życia.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz