niedziela, 24 listopada 2019

Dochodzimy do "ściany" i co dalej?

Kochani, jako, że znajdujemy się obecnie w czasie mocnych przemian i nieustająco dostajemy Z Góry energie wydobywające z głębin naszej podświadomości rzeczy, z którymi niejednokrotnie nie wiemy, jak sobie poradzić, więc dzisiaj będzie słów kilka na temat tego - co robić gdy poczujemy, że nic nie możemy zrobić :-)

Przede wszystkim zobaczcie, jak wbrew pozorom, trudno jest nam tak naprawdę nic nie robić. Jaką odczuwamy ogromną potrzebę kontrolowania swojej rzeczywistości i wpływania na jej kształt. Zobaczcie, że niejednokrotnie, kiedy wypływa z naszej podświadomości, jakiś ogromny gniot, nie do przełknięcia, to wydaje nam się, że skoro uznaliśmy, że nic nie jesteśmy w stanie z nim robić to w związku z tym nic nie robimy, a tymczasem w rzeczywistości toczymy z nim nieustającą, kosztującą nas masę energii walkę. Walczymy z nim już przez sam fakt nie zgody na jego istnienie. A jeśli dodamy do tego udręki związane z poczuciem - że przecież coś trzeba zrobić, przecież nie da się tak żyć - i dołączymy do nich poczucie - że jestem w tym wszystkim sam i że to nie fair, że reszta rodziny ma wszystko gdzieś i jakoś tam sobie żyją, a tu człowiek pracuje nad sobą, działa, aby tym wszystkim niewdzięcznym krewnym było lepiej i zamiast mieć z góry wsparcie to dostaje po tyłku - to mamy już całkiem niezły wewnętrzny stan wojenny ;-)

Zatem co zrobić, gdy czuję, że dopłynęło do mnie coś z czym nie jestem w stanie się uporać, bądź boję się skonfrontować, albo nie jestem w stanie rozszyfrować co tak naprawdę dopłynęło, więc czuję się bezradny...

Rozwiązanie jest jedno - oddać to!

Zobaczcie kochani, jak często zapominamy, że Istota, którą jesteśmy składa się z TRZECH składowych:
PODŚWIADOMOŚCI
ŚWIADOMOŚCI
NADŚWIADOMOŚCI

Pamiętamy o podświadomości bo, gdy zapomnimy to ona i tak nam o sobie przypomni ;-) pracujemy nad tym, aby jak najwięcej rzeczy uczynić świadomymi, a więc zintegrowanymi z naszą Istotą, ale ciągle umyka nam fakt, że mamy również do dyspozycji naszą nadświadomość.
Jakkolwiek jej nie nazwiemy - Bogiem, Źródłem, Wszechświatem, Wyższą Jaźnią - chodzi o tę samą energię...energię, która zawiera w sobie absolutnie wszystko co kiedykolwiek istniało, co istnieje teraz i co istnieje jako potencjał do zaistnienia ;-) w tym również wszystkie możliwe wersje nas.

Kiedy mówię o oddaniu tego co nas gniecie to mam na myśli oddanie tego właśnie tej energii - NADŚWIADOMOŚCI - czyli zasadniczo, nam samym tylko rozumianym, jako PEŁNIA (zatem nie jest to mechanizm "spychania", jakby się ktoś martwił), więc to nadal jest nasza energia, która pracuje nad problemem, ale praca ta dokonuje się na zupełnie innym poziomie świadomości.

Zatem kochani, kiedy dojdziecie do ściany i poczujecie, że już dalej po prostu się nie da - oddajcie to nadświadomości (jakkolwiek jej nie nazwiecie). Użyjcie takich słów, jakie poczujecie, że są dla Was prawdziwe lub skorzystajcie z formy, jaka obowiązuje w wyznawanej przez Was religii np. Boże, nie wiem co dalej, zawierzam Tobie, proszę prowadź!
I oddajcie cały swój ciężar. Zostawcie go. Nie rozkminiajcie, nie obserwujcie co się z nim dzieje, nie sprawdzajcie czy jeszcze jest ;-) Po prostu oddajcie go i róbcie swoje.

W jaki sposób zostanie on uzdrowiony wie tylko Wasza nadświadomość :-)

Cudowności!

Idę właśnie sama oddać jedną sprawę w ręce nadświadomości :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz